- kiedy tak poczujesz się na rowerze, będziesz dobrym kolarzem - John Tomac
30 maja (sobota). W podziemiach bazyliki oglądamy ruchomą szopkę ilustrującą historię Tysiąclecia Chrztu Polski. Ponad 140 figur znanych polskich chrześcijan przesuwa się przed naszymi oczami defilując przed figurą Matki Bożej Częstochowskiej. Po śniadanku kierujemy się na północ, zaczynając dzień od zwiedzania Kampinosu, w którym podziwiamy drewniany kościół pw. NMP oraz rosnące naprzeciw świątyni dwa stare dęby: Stefana i Fryderyka. Jesteśmy też świadkami pożaru, który wybuchł właśnie w pobliskim domu. Kierowani przez straż pożarną, trochę dalszą drogą, dotarliśmy do Muzeum Puszczy Kampinoskiej, znajdującego się w Granicy. W budynku byłej kasjerówki podziwiamy ekspozycję fauny i flory tutejszego miejsca, a w ogrodzie kość wieloryba o długości 4 m. Na pobliskim cmentarzu żołnierskim z 1939 r. naszą uwagę zwraca nietypowy pomnik.
Opuszczamy Puszczę Kampinoską, która jest drugim największym parkiem w Polsce, nazywanym "Zielonymi Płucami Warszawy". Przez drogi polne, leśne oraz nowe dywaniki asfaltowe dojeżdżamy do "Stajni Rzęszyce". Dzięki uprzejmości właściciela – p. Artura – stajemy oko w oko z kilkunastoma końmi znajdującymi się w tutejszym pensjonacie dla tych zwierząt. W kolejnym etapie wycieczki docieramy przed mury muzeum Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Odczuwamy mały niedosyt, ponieważ dom słynnego pianisty przechodzi właśnie wewnętrzną przemianę i jest zamknięty dla zwiedzających. Oficjalne otwarcie ma nastąpić następnego dnia... Trudno. Gratisowe spacerowanie parkowymi alejkami i mostkami, podziwianie pięknej zieleni i majowych kwiatów przy akompaniamencie muzyki chopinowskiej płynącej z rozmieszczonych w parku głośników okazało się małą rekompensatą. W pobliskim Sochaczewie w planach było do zaliczenia kolejne muzeum, tym razem kolei wąskotorowej. Traf chciał, że na miejscu… przenieśliśmy się w czasie! Naszym oczom ukazali się bowiem żołnierze z I wojny światowej – do jadącego pociągu eszelonu do Tułowic wsiadali rekonstruktorzy bitwy pod Bolimowem (31 V 1915 r.) , gdzie starła się armia rosyjska i niemiecka, która pierwszy raz użyła broni chemicznej na skalę masową. Nie byliśmy w stanie zwiedzić ponad 100 zabytkowych parowozów wąskotorowych, za to dużą ciekawostką związaną z naszą turystyką był żołnierz – też przebieraniec – który posiadał "rower retro" (na drewnianych obręczach), kosztujący ok. 2,5 tys. zł. Miejscowy sklepik z pamiątkami cieszył się ogromnym powodzeniem, zwłaszcza u naszego Adama, który z niespotykaną radością małego dziecka oddał się zakupom. Dworzec opustoszał, więc cykliści na własnych środkach lokomocji udali się do centrum Sochaczewa, nad którym górują odnowione ruiny zamku książąt mazowieckich. 18-kilometrowa droga powrotna z wiatrem i przez małe wioski doprowadziła grupę na kwatery bardzo szybko. Wieczorne grillowanie ze śpiewami i przy gitarze nie zakończyło jednak jeszcze dnia. Dzięki znajomościom o. Sławka w Niepokalanowie, po godz. 22 mieliśmy jeszcze przyjemność być oprowadzani przez jednego z zakonników po Ochotniczej Straży Pożarnej powstałej w 1931 r. Dziś jednostka dysponuje profesjonalnym sprzętem i jest jedną z najlepszych w Polsce. Znajdujące się z kolei na piętrze Muzeum OSP Braci z Niepokalanowa posiada w swojej kolekcji ciekawe eksponaty ratownicze z czasów międzywojennych, liczne mundury oraz różnego rodzaju wycinki z gazet z całego okresu ich działalności.
31 maja (niedziela). Kierująca się w drogę powrotną grupa cyklistów "zahaczyła" jeszcze o Szymanów z byłym pałacem Lubomirskich, a obecnie prywatną żeńską szkołą prowadzoną przez zakon Sióstr Niepokalanek. W przylegającym sanktuarium jedna z "białych dam" opowiedziała nam historię posągu Matki Bożej Jazłowieckiej, której 1-tonowa figura z marmuru karraryjskiego w 1946 r. przybyła z Ukrainy, właśnie z miejscowości Jazłowiec.
W Guzowie oczom rowerzystów ukazał się bardzo zaniedbany, o nietypowym wyglądzie pałac Ogińskich. Z miejscem tym wiąże się mała ciekawostka: w 1939 r., w pięknych pałacowych wnętrzach, Hitler wydał raut, by uczcić podpisanie aktu kapitulacji Warszawy. W pobliskim odnowionym kościółku trafiliśmy akurat na odprawianą mszę św., więc po paru minutach skierowaliśmy swoje jednoślady do Kurdwanowa, gdzie... też było nabożeństwo (w końcu to niedziela...). Znajdujący się tam drewniany kościółek zbudowany z modrzewiowych bali w 1676 r. pierwotnie stał w pobliskich Miedniewicach, skąd po 60 latach generał wojsk polskich – Goszczyński – przeniósł go do Kurdwanowa.
Ostatnie 9 km i meldujemy się przy naszej przyczepie. Mocujemy rowery i udajemy się na teren sąsiadującej szkoły, gdzie zaproszono nas na festyn z okazji Dnia Dziecka.
Ostatnie wspólne fotki, pożegnanie z o. Sławkiem i kol. Darkiem, w Łodzi opuszcza nas również radosna Ewa i tak oto 3-dniowy rajd-pielgrzymka po ziemi mazowieckiej dobiega końca...
Całkowity dystans rowerowy: 140 km
Liczba przebitych dętek: 1 szt. – Paweł
Najmłodszy uczestnik: Martynka – 10 lat
Najstarszy uczestnik: Lucjan – 80 lat
Jarosław Karpisiewicz