Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę
musisz się poruszać naprzód
- Albert Einstein

Moje 21 dni bez roweru

Tak się wspaniale złożyło, że Narodowy Fundusz Zdrowia na przełomie kwietnia i maja skierował mnie na rehabilitację zdrowotną do sanatorium w Dusznikach Zdroju. To miasto z historią i bogatą tradycją. Początek jego istnienia sięga jeszcze czasów średniowiecza. Do dziś pozostał zabytkowy rynek z kamieniczkami noszącymi ślady różnych epok, Muzeum Papiernictwa, kościół parafialny pw. Św. Piotra i Pawła ze wspaniałą i rzadko spotykaną amboną w kształcie wieloryba, Klasztor Franciszkanów, dworek Chopina czy kolorowa fontanna. Korzystając z każdej wolnej chwili udawałem się na wspaniale oznakowane szlaki. Odwiedziłem Jamrozową Polanę - Centrum Turystyki Aktywnej, oferujące trasy do uprawiania narciarstwa biegowego, nordic walking czy też biegów i jazdy na rowerze.
W pierwszą wolną sobotę wybrałem się pieszym szlakiem do Karłowa. Wkroczyłem na teren Parku Narodowego Gór Stołowych, gdzie wspiąłem się na najwyższy szczyt Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m), mający postać spękanej wierzchowiny wyniesionej ponad płaską powierzchnię gór. Na szczycie znajduje się labirynt skalny, przez który poprowadzono atrakcyjny szlak turystyczny. Wśród skał znajdują się formy przypominające małpoluda, wielbłąda, kwokę czy słonia. Najwyższy punkt rezerwatu to skała zwana Fotelem Pradziada. W najgłębszej szczelinie, Piekiełku, do połowy czerwca zalega śnieg. Z urwistych krawędzi Szczelińca mogłem oglądać rozległą panoramę pasm otaczających Kotlinę Kłodzką.  
W kolejną sobotę udałem się na wycieczkę autokarową do Zamku Książ, który jest przykładem połączenia wielu stylów architektonicznych i stanowi jeden najpiękniejszych zamków w Polsce, trzeci co do wielkości po Malborku i Wawelu. Za dużo nie mogłem zwiedzić, gdyż w tym czasie na terenie zamku trwał  XXI Festiwal Kwiatów i Sztuki.
W kolejny wolny od zabiegów dzień udałem się szlakiem pieszym przez Kozią Halę do Zieleńca - mekki  fanów białego szaleństwa. Tu wspiąłem się na najwyższy szczyt – Orlicę (1084 m n.p.m.). Ponadto przemierzyłem wiele szlaków i odwiedziłem: rezerwat „Torfowisko pod Zieleńcem”, schronisko PTTK „Pod Muflonem” i wiele innych atrakcji, które uwieczniłem na fotografiach i dołączam do opisu. Wypoczęty, po 21 dniach powróciłem do Kalisza, by przesiąść się na rower i uczestniczyć w rajdach rowerowych. Już w najbliższych dniach wyjeżdżam do Czech, aby kolejny raz zdobyć Pradziada (1492 m n.p.m.).
Bogusław Monczyński

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem