Zwykły rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni
Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli

Rower i zima

Rower i zimaTo, że zima przyszła na dobre, widzi każdy. Jednak tego, że na rowerze można jeździć również w takich warunkach, nie każdy już przyjmuje do wiadomości. A to błąd!
Tak jak w cieplejszej atmosferze, również teraz jazda na dwóch kółkach sprawdza się wyśmienicie jako sposób na dojazd do pracy, na stracenie zbędnych kilogramów, na zachowanie formy oraz po prostu jako wypełniacz wolnego czasu i relaks.

Najważniejsza kwestia, o której należy pamiętać, to zachowanie szczególnej ostrożności. Nie ma się co oszukiwać – jazda zimą nie jest aż tak komfortowa, jak latem. Zimne powietrze wyciskające łzy z oczu, śliskie drogi, szybciej zapadający mrok – o tej porze roku to niestety norma. Czy jednak można którejkolwiek z tych rzeczy uniknąć unikając roweru? Jadąc samochodem lub idąc pieszo również nie trudno o wpadnięcie w poślizg lub wywrotkę. Zimny wiatr w pieszej wędrówce będzie równie dokuczliwy (a dodatku będzie dokuczał dłużej, gdyż dotarcie gdziekolwiek rowerem jest po prostu szybsze), a na samochodzie z kolei minusowa temperatura pozostawi z pewnością swój ślad, który później ze zmiotkami i skrobaczkami trzeba nawet kilka razy dziennie skrupulatnie usuwać. Czasu również po zejściu z roweru nie zaczarujemy i ciemno zrobi się dookoła nas równie szybko.

Każdy z powyższych problemów może być dla rowerzysty bardzo nieprzyjemny. Każdy z nich jest jednak również całkiem prosty w przezwyciężeniu. Zacznijmy od świateł. Na rynku dostępna jest pełna gama oświetlenia rowerowego, pozwalającego każdemu cykliście zarówno na to, aby był bardzo dobrze widoczny dla innych uczestników ruchu, jak i na to, aby równie dobrze oświetlał swoją drogę. Obecnie rower wyposażyć możemy w światła o różnej jasności, trybach świecenia, sposobach montażu czy też kształtach. Najważniejsze, żeby były one rzeczywiści jasne (wymieniajmy co jakiś czas baterie lub ładujmy akumulatory), a dobrze byłoby również, aby miały tryb mrugania –  takie światło znacznie bardziej rzuca się w oczy niż światło stałe. Bardzo ciekawą nowością są tylne światła zaopatrzone w boczne lasery, zaznaczające po obu stronach roweru linie na asfalcie, znacznie podwyższające jego widoczność. Nie bez znaczenia są również różnego rodzaju odblaski, które użyte mogą być niemal wszędzie – na pedałach, szprychach, sakwach, kasku, błotnikach itp. Coraz częściej stosowane są również kamizelki odblaskowe i chociaż z kilku powodów nie należę do ich fanów, trzeba im oddać to, że znacznie polepszają naszą widoczność na drodze. Chociaż szczególny nacisk kładzie się na światła umieszczone na przodzie i tyle roweru, nie zapominajmy też o oświetleniu bocznym, które uchronić nas może przed najczęstszym rodzajem (jak pokazują statystyki) zderzenia – zderzeniem bocznym. W sklepach i w tym wypadku możemy znaleźć pełną gamę polepszających widoczność elementów, m.in. najprostsze i znane od zawsze odblaski zakładane na szprychy, odblaskowe opony, świecące nakrętki na wentyle… W każdym razie na oświetleniu oszczędzać nie warto. Czasem może nam się wydawać, że jesteśmy bardzo dobrze widoczni, jednak zima dla kierowców jest również uciążliwa – zaparowane szyby, oślepienie przez kierowcę nadjeżdżającego z przeciwka, słabo oświetlona droga, padający śnieg, zmęczone od mijanych świateł oczy… to tylko przykłady czynników wpływających na to, że kierowca może nas zimą dostrzec znacznie później, niż normalnie. A na śliskiej nawierzchni moment dostrzeżenia innego uczestnika ruchu bardzo ściśle przekłada się na jego bezpieczeństwo.

W kwestii przyczepności czarować się nie można – tak jak samochód i pieszy, tak i rowerzysta musi bardzo uważać. Rower i zimaPomóc nam może nieznaczne upuszczenie powietrza z kół, obniżenie siodełka oraz ostrożniejsza jazda, szczególnie przy skręcaniu. Z doświadczenia powiem, że stosując się tych zasad, poprzedniej zimy leżałem tylko raz. To mniej, niż w sezonie letnim… W sklepach dostać można również specjalne opony zimowe z metalowymi kolcami lub klockami, aczkolwiek używanie ich w standardowych zimowych warunkach to zazwyczaj… delikatna przesada. Są one raczej przeznaczone dla wyczynowców lubiących bardziej ekstremalne warunki.

Kolejna ważna sprawa to strój. Z nim jednak nie jest już tak prosto jak z oświetleniem, którego im więcej, tym lepiej. W tym wypadku łatwo bowiem przesadzić. Funkcją, jaką musi spełniać nasz ubiór, jest oczywiście zapewnienie nam komfortu termicznego. W związku z tym musi być bezdyskusyjnie ciepły, najlepiej chroniący przed wiatrem i przynajmniej w pewnym stopniu przed wilgocią. Musimy jednak pamiętać, że jazda na rowerze nas rozgrzewa, w związku z czym odczucie ciepła zaraz po wejściu na rower może się szybko przerodzić w odczucie gorąca i pocenie się. A o tym, co może dać połączenie mokrego od potu ubrania i skóry z wszechobecnym zimnem, uczono nas już jak byliśmy dziećmi… W każdym razie lepiej do tego nie doprowadzić. Z pomocą przychodzą nam aktualnie ubrania dostosowanie do wysiłku fizycznego, a mianowicie ubrania oddychające i termiczne, dostępne aktualnie coraz taniej i w większej liczbie lokalizacji. Nie są konieczne przy krótkich dojazdach do pracy lub sklepu, jednak przy wyjeździe już na kilkunastokilometrową wycieczkę, z pewnością nie będziemy żałowali ich użycia. Sugeruje się dobieranie ubioru w taki sposób, aby zaraz po wyjściu na dwór czuć lekki chłód.
Elementy stroju, których nie należy bagatelizować, to:
  • ciepłe rękawiczki i skarpety – tak jak w codziennym ruchu na świeżym powietrzu, tak i podczas jazdy na rowerze osłaniają części ciała najbardziej podatne na odmrożenia. Nasze ręce na kierownicy, poza chwytaniem klamek hamulców lub manetek przerzutek, bardzo rzadko wykonują jakiekolwiek inne ruchy. Są tymczasem narażone na ciągłe zderzanie się z zimnym powietrzem. Niemal identycznie sprawa ma się ze stopami, choć teoretycznie ciągle w ruchu, to w praktyce na pedałach również niemal zupełnie nieruchome. W zeszłym roku dokonałem bardzo dobrego wyboru, inwestując kilkanaście złotych w skarpety snowboardowe – nie dość, że grube, to w dodatku bardzo wysokie, dodatkowo chroniące nogę przed wiatrem wpadającym pod nogawkę i ogrzewające łydki.
  • ciepła czapka – komentarz chyba zbędny, w głowę musi być ciepło i tyle w temacie. Dobrym wyborem są czapki polarowe – cienkie, mieszczące się bez problemu pod kask, a jednocześnie zapewniające komfort termiczny.
  • ochrona twarzy. Tutaj możliwości jest kilka, może to być np. szalik, chusta, kominiarka lub specjalna maska. W każdym razie naprawdę warto coś mieć. Zupełnie nieosłonięta cześć ciała w kontakcie z mroźnym powietrzem to niemal gwarantowane odmrożenie. Osobiście stosuję (i wszystkich do tego zachęcam) tzw. „chustę wielofunkcyjną”, będącą czymś w rodzaju rozciągliwego rękawa, z którym można robić prawdziwe cuda. Prezentację na temat możliwych zastosować przygotował producent ich pierwowzoru – buff’a:
    Na rynku dostępne są chusty różnych producentów – za kilka, ale też za kilkadziesiąt złotych. To, na co warto zwrócić uwagę przy jej wyborze, to głównie zupełny brak szwów, odporność na rozciąganie oraz tkanina – umożliwiająca swobodne oddychanie. Najlepiej też, żeby za bardzo się nie mechaciła.
  • okulary – nadal bardzo rzadko stosowane, a znacząco poprawiające komfort jazdy. Osłaniają nasze oczy nie tylko przed padającym śniegiem, ale w szczególności przed mrozem. Co ważne dla osób bardziej oszczędnych, razem ze wspomnianą przed chwilą chustą wielofunkcyjną, mogą być stosowane przez cały rok, doskonale chroniąc przed słońcem i owadami.

Podczas zimowej jazdy na rowerze, jeszcze bardziej niż przy jeździe w warunkach bardziej komfortowych, przyda się lusterko. W przeciwieństwie do kasku, który może nam pomóc przy wywróceniu się, ten gadżet niejednokrotnie może nas od tej wywrotki uchronić. Każdy z nas miał z pewnością sytuację, w której po obróceniu się, stracił równowagę. Do czego może to doprowadzić na śliskiej nawierzchni, wspominać nie trzeba.

Innymi elementami, którego mogą się przydać, są bidony termiczne, pozwalające płynowi na zachowanie temperatury zdatnej do picia nawet przez kilka godzin, oraz ogrzewacze dłoni. Szczególnie ciekawa jest ta druga pozycja. Jest to swego rodzaju woreczek, zawierający w środku specjalny roztwór, który po zagięciu pływającej w nim blaszki, zaczyna błyskawicznie krystalizować, wydzielając przez kilkadziesiąt minut ciepło. Sposób działania można zobaczyć tutaj:
{youtube}sJ4pqXZx0Vw{/youtube}

Z pomocną dłonią do zimowych rowerzystów wyszli w ostatnim czasie nasi ustawodawcy, wprowadzając istotne zmiany m.in. w zakresie dopuszczalnych form oświetlenia roweru, jak i możliwości jazdy również po chodniku. W pierwszej kwestii od pewnego czasu możemy korzystać z lampek umieszczonych na kierownicy (wcześniej musiały one być umieszczone maksymalnie na wysokości 90 cm), działających również w trybie mrugającym (wcześniej mogło to być jedynie światło stałe) oraz możliwości umieszczania na kołach więcej niż po jednym odblasku (to nie żart – do tej pory to również było zabronione!).
Rower i zimaW drugiej kwestii dopuszczona została możliwość korzystania z chodnika w sytuacji, gdy „warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła)”, przy czym rowerzysta jest wtedy „obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym”. Szkoda tylko, że te chodniki wyglądają często znacznie gorzej, niż rozjeżdżona przez samochody droga…

Jak widać, sposobów na przeciwstawienie się mrozowi i na dostosowanie do zimnych warunków jest bardzo dużo. W połączeniu z ostrożnością, stanowią gwarancję miłego spędzenia czasu, szybkiego dojazdu do pracy oraz zachowania formy. Wystarczy raz użyć roweru zimą, żeby nagle zacząć współczuć wszystkim dookoła – tym, którzy idąc do pracy pieszo znacznie więcej czasu muszą spędzić na mrozie; kierowcom, borykającym się z odśnieżaniem samochodów, odmrażaniem szyb i klnących na silnik, który znowu nie chce odpalić; korzystającym z komunikacji publicznej, którzy, czekając na po raz kolejny spóźniony z powodu zaśnieżonych ulic autobus, spędzają czas chyba w najgorszy możliwy sposób – na mrozie i w bezruchu.
Jadąc na rowerze zimą zauważymy jeszcze jedną zaletę – widok wytrzeszczonych oczu wpatrzonych w jadącego w śniegu rowerzystę – naprawdę bezcenne! smileMostacho

Bartek Spychalski

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem