Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu
Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem
- Marco Pantani

Piotrków Trybunalski i okolice

102 1921 wynik


20.06.2020 r. z zapakowanymi rowerami dojechaliśmy do Piotrkowa Trybunalskiego w którym to na godzinę 10.00 było umówione zwiedzanie Muzeum Piwowarstwa. Mając jeszcze zapas czasowy udajemy się do pobliskiego Centrum Informacji Turystycznej  gdzie pracownik Błażej każdemu z nas wręczył pakiety opisujące to 70-tysięczne miasto.
Później, równą godzinę trwało oprowadzanie po Centrum Edukacji Browarnictwa i zakupy nietypowych „napojów chmielowych” jak i kosmetyków związanych z produkcją piwa.

Na rynku dołącza do nas kol. Tomek „Karot” i Michał będący prezesem Piotrkowskiej Grupy Rowerowej (PGR) z którym wcześniej nawiązałem kontakt aby z nim pozaliczać kilka tutejszych miejsc. Tak podjeżdżamy przed nowy budynek mediateki filmowej której koszt budowy w zeszłym roku wyniósł (???) ok. 40 mln złotych. Objeżdżamy dookoła ten gmach by po chwili zaliczyć zamek królewski, którego bryła ma kształt wieży a we wnętrzu tej 500-letniej budowli umieszczone jest muzeum.
Piotrków Trybunalski powszechnie nazywanym jest miastem filmowym. A to dlatego że jego urokliwe kamienice i wąskie uliczki ściągają w to miejsce różnych reżyserów- polskich jak i za granicznych.
M.in. udajemy się na ławeczkę Juliusza Machulskiego przy której na potrzeby filmu znajdował się sklep jubilerski, biorący udział w scenie napadu z „Vabanku”. Za przewodnikami pedałujemy jeszcze trochę po ich „podwórku” by w końcu na dłuższy popas wylądować w aeroklubie „Odlot”. Miejsce to jest bliźniaczo podobne do naszego Michałkowa, a w znajdującej się tutaj gastronomii fundujemy sobie posiłki. Po chwili dołącza do nas jeszcze kilka osób z PGR-u aby już wspólnie pedałować na zachód. Półgodzinny deszczyk lekko nastraszył rowerzystów, ale w takim nowym towarzystwie przejechane kilometry mijały błyskawicznie.
  W miejscowości Borowa, czekała na nas kolejna brać rowerowa z kol. Maciejem na czele ale tym razem z pobliskiego Bełchatowa. Najpierw cmentarz wojskowy a po chwili „Piotrkowskie Termopile”- tak zostało nazwane miejsce bitwy w dniach 03-06.09.1939 r. Polscy żołnierze zaciekle stawiali opór przeważającego, niemieckiego najeźdźcy gdzie bohaterska śmierć dosięgła 600 naszych
obrońców powstrzymując marsz na wschód. Chwila zadumy i w większym peletonie poprzez lasy i wioski przemierzamy kolejne kilometry.
W Porębach żegnamy się ze wszystkimi i kierujemy się na nasz nocleg w Klukach - „Grobla Kardynał”. Jeszcze tego samego dnia przed godz. 19-tą odpinamy przyczepę rowerową i samym busem podjeżdżamy do Bełchatowa, gdzie czekała na nas rezerwacja w pubie „Gambrinus”. Na uzgodnione z właścicielem lokalu hasło „Kalisz”- mieliśmy upusty w jedzeniu i piciu. W towarzystwie osób z bełchatowskiej grupy czas mija b. szybko i nasz kierowca Michał odwozi nas z powrotem do naszych domków na Grobli.
  Następnego dnia przed drewnianym kościółkiem w Kaszewicach na umówione spotkanie przyjeżdża ponad 20 miłośników jednośladów ze wspomnianej Załogi Rowerowej Zgrzyt, z którymi
mieliśmy zaplanowany dzisiejszy dzień. Pierwszą atrakcją tej niedzieli był objazd po największej elektrowni w Polsce do której paliwo dostarczane jest z pobliskiej Kopalni Węgla Brunatnego. Dzięki znajomościom paru osób z obecnego klubu z kierownictwem tego giganta energetycznego z siodełka roweru podziwiamy nietuzinkowe (300 m) kominy i przeogromny kompleks w którym produkuje się 20 % polskiego prądu. Wyjeżdżamy z tego „małego miasteczka”, gdzie za nami opuszczają się szlabany wjazdowe i kierujemy się na Górę Kamieńsk.
Najwyższe (390m) wzniesienie w środkowej Polsce, przez lata było usypywane przez gigantyczne zwałowarki odkrywające pobliskie pokłady węgla brunatnego tworząc w końcu atrakcję turystyczną dla narciarzy, saneczkarzy i rowerzystów. Towarzyszący nam kol. Grzegorz ze Zgrzytu, będący pracownikiem tut. ośrodka, po cenie promocyjnej załatwia wszystkim wyciąg krzesełkowy na którym jest również możliwość zabrania swojego roweru. Obsługa sprawnie wyręcza nas w zawieszeniu jednośladu na haku za przednie koło po czym unosimy się w górę podziwiając panoramę tej niesamowitej okolicy. Na szczycie fundujemy sobie zbiorcze zdjęcie i rozpoczynamy super zjazd po szutrowo-asfaltowych ścieżkach na których dwoje uczestników bełchatowskiej grupy łapie kapcia.
Oczywiście ja z Darkiem ochoczo pomagamy w usunięciu tej awarii po czym kontynuujemy jazdę w kierunku Kleszczowa. Nadmienię tylko że ten „Polski Kuwejt” (tak nazywany jest Kleszczków) jest najbogatszą gminą w kraju, a dzięki podatkom z kopalni i elektrowni mieszkańcy korzystają z takich przywilejów jak:
 - dofinansowanie do paneli słonecznych i pomp ciepła
 - zniżki za wodę, prąd
 - dla dzieci prawie darmowy basen, kolonie lub wczasy zagraniczne
 - 5 tys. becikowego
 - infrastruktura w 100 % asfaltowa (nawet przez pola)
 - służba zdrowia na wysokim poziomie i bez zbytnich kolejek.
 - „SOLPARK”- ogromne centrum sportowo-rekreacyjne
Sąsiednia Żłobnica niestety nie jest już tak bogata, ale znajdujący się tutaj taras widokowy na tą największą dziurę widoczną nawet z kosmosu jaką jest odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego dla turystów wygląda jakby się było na innej planecie. Z daleka wszystkie maszyny tam pracujące wyglądały jak dziecinne zabaweczki, a w rzeczywistości to koparki (160 m) lub zwałowarki (220m) są największymi takimi maszyny na kontynencie .
Parę kilometrów pedałowania mieliśmy jeszcze do miejsca w którym oczekiwał nasz transport. Po miłym pożegnaniu się z rowerzystami ze „Zgrzytu” pakujemy jednoślady i wracamy do rodzin.
 
Tekst: Jarosław Karpisiewicz


Zdjęcia: Jarosław Karpisiewicz

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem