Utworzono: środa, 12, październik 2016 15:53 | marek
Był sobotni poranek 4 czerwca tego roku. Pogoda za oknem wprost wzywała do wyjazdu. Zapakowaliśmy nasze rowery na przyczepę, siebie do busa i ruszyliśmy do Kwidzyna skąd dalszą podróż kontynuowaliśmy już na rowerach. Słońce, błękitne niebo i soczysta zieleń towarzyszyły naszej wyprawie. Po osiodłaniu naszych jednośladów ruszyliśmy przed siebie na spotkanie przygody. Na krótko zatrzymaliśmy się w centrum miasta. Zobaczyliśmy zamek, pozostałości murów obronnych.
W podziemiach gotyckiej katedry mogliśmy obejrzeć krypty krzyżackich komturów i dowiedzieliśmy się jak cenne były ich jedwabne stroje. Kolejnym miejscem na trasie był Sztum. Tutaj udaliśmy się na dziedziniec zamku krzyżackiego, u jego podnóża nad Jeziorem Sztumskim rozpościera się Bulwar Zamkowy. Stąd blisko do kościoła św. Anny. Zwiedzanie zakończyliśmy w restauracji gdzie zatrzymaliśmy się na posiłek. Kiedy już wszyscy uzupełnili kalorie ruszamy do Malborka, który jest docelowym punktem pierwszego dnia podróży. Poruszamy się bocznymi drogami, jest bezpiecznie, możemy sycić się pięknymi widokami, tak dojeżdżamy do Malborka. Już z daleka podziwiamy usytuowany w zakolu rzeki Nogat kompleks największej, gotyckiej warowni na świecie. Po zakwaterowaniu pieszo udajemy się przez most na podzamcze gdzie zaopatrujemy się w pamiątki. Następnie przechodzimy u podnóża zamku i podziwiamy tę piękną budowlę od strony wschodniej gdzie znajduje się kościół zamkowy Najświętszej Marii Panny. Najważniejszym elementem zewnętrznej dekoracji jest olbrzymi liczący ponad 8 metrów wysokości posąg Matki Boskiej z Dzieciątkiem wykonany około 1340 roku, a w późniejszych latach obłożony barwną mozaiką. Rzeźba podzieliła los kościoła, który uległ zniszczeniu w wyniku działań wojennych w 1945 roku. Głównie dzięki staraniom fundacji Mater Dei, która przekazała środki na odbudowę figury od kwietnia bieżącego roku po przeszło siedemdziesięciu latach nieobecności możemy podziwiać ten piękny symbol miasta. Ponieważ dzisiaj jest już za późno na zwiedzanie zamku więc musi nam wystarczyć makieta stojąca w pobliżu zamku. Robimy zdjęcia przy miniaturze kolosa i idziemy dalej. Przed nami okazały pomnik króla Kazimierza Jagiellończyka na koniu. Udajemy się na zakupy aby uzupełnić braki prowiantu. Nie możemy robić zbyt dużych zapasów ponieważ każdego dnia udajemy się do nowego miejsca. Wracamy na nocleg po drugiej stronie Nogatu skąd mamy piękny widok na zamek. Rano już rowerami dojeżdżamy do zamku aby zobaczyć go w skali 1:1. Zwiedzanie zajmuje nam kilka godzin, ale było warto. Najbardziej wytrwali kończą wejściem na odbudowaną po zniszczeniach w 1945 roku wieżę zamkową. Widoki robią wrażenie zwłaszcza, że jest dobra widoczność co pokazują wykonane liczne zdjęcia. Mogliśmy zobaczyć udostępnione do zwiedzania od tego roku wnętrze kościoła zamkowego, który jak pisałam wyżej został niemal doszczętnie zniszczony. Jesteśmy pod wrażeniem tego co zobaczyliśmy, choć niektórzy z nas już tutaj byli to jednak warto było powtórzyć to spotkanie z historią. Musimy pożegnać Malbork bo przed nami kolejny etap. Tym razem zawitamy do Elbląga ale przed nami jeszcze do pokonania około 50 km. Ruszamy by po drodze zawitać do Królewa gdzie możemy zobaczyć kościół św. Mikołaja z krzywą wieżą. Atrakcją turystyczną jest jedyny w Polsce pomnik krowy. Postawiony w czasach PRL-u dla upamiętnienia rekordzistki w udoju mleka choć nie była rodowitą polską krową ale holenderką. Po sesji zdjęciowej ze słynną krową jedziemy do miejscowości Fiszewo, tutaj znajduje się obelisk poświęcony zamordowanym przez wojska pruskie polskim żołnierzom Powstania Listopadowego i ruiny średniowiecznego kościoła. Przy kościele znajduje się stary cmentarz katolicki z grobami z XVIII wieku. W Gronowie Elbląskim odwiedzamy zabytkowy budynek dworca kolejowego, a dalej w pobliżu miejscowości Jezioro most zwodzony nad rzeką Tyną, jeden z najstarszych tego typu w Polsce. Część z nas podziwia techniczne zawiłości budowli, innych zachwycają piękne grzybienie białe i skromniejsze grążele żółte. Opuszczamy most aby nie blokować przejazdu i kierujemy się do najniższego punktu w Polsce. Znajdujemy go w Raczkach Elbląskich gdzie największą polską depresję 1,8 m p.p.m. upamiętnia osobliwy pomnik przy, którym obowiązkowo robimy zdjęcia. Zostawiamy to najniższe miejsce w kraju i ruszamy do Elbląga. Po ulokowaniu się w bursie szkolnej udajemy się do centrum miasta aby podziwiać odbudowane urokliwe kamieniczki, bramę targową, ratusz. Zaglądamy do gotyckiej katedry św. Mikołaja, która jest jednym z najwyższych obiektów sakralnych w Polsce. Do najcenniejszych elementów wyposażenia świątyni, która w 1945roku w czasie zdobywania miasta została całkowicie wypalona należą: gotycka chrzcielnica i wielka gotycka rzeźba św. Mikołaja, drewniane figury apostołów i przepiękne późnogotyckie ołtarze. Robimy niezbędne zakupy i wracamy na nocleg bo jutro dystans ponad 70 km. Rankiem objeżdżamy stare miasto i ruszamy w kierunku Morąga. Dzisiaj będzie sporo podjazdów ale piękne widoki trochę to zrekompensują. Każdego dnia podziwiamy łany niebieskich łubinów, niekiedy pojawiają żółte , które zachwycają nie tylko kolorem ale także intensywnym zapachem. Zatrzymujemy się na krótko w Młynarach aby coś przekąsić i podążamy dalej. Jedziemy wśród łąk i pól daleko od cywilizacji, przed nami piękne jezioro z mnóstwem łabędzi, aż żal zostawiać takie widoki. Dobrze, że można to utrwalić na zdjęciach co robimy i jedziemy bo przed nami jeszcze sporo drogi do pokonania. Mijamy Osiek, wieś słynie z najliczniejszej w tej części Warmii ilości gniazd bocianich. W miejscowości Godkowo możemy zobaczyć cerkiew greckokatolicką przewiezioną z okolic Przemyśla. W drodze do Morąga musimy pokonać najtrudniejszy podjazd podczas naszej wyprawy ale wcześniej zatrzymujemy się w miejscowości Klekotki gdzie podziwiamy stary młyn wodny z XVII wieku w którym ulokowano hotel. Możemy odpocząć na wygodnych leżakach, jest przyjemnie, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, chętnie byśmy tu zostali ale czas ruszać. Podjeżdżamy do Strużyny, udało się, teraz już ostatni odcinek do celu. Dojeżdżamy do Morąga, gdzie czekają na nas pokoje, dzisiaj obiadokolacja i nocleg iście królewski, rowery parkują w garażu. Następnego dnia po śniadaniu z żalem opuszczamy to miejsce i udajemy się do centrum. Zwiedzamy gotycki ratusz, Pałac Dohnów gdzie obecnie mieści się muzeum, a przed nim barokowy zegar słoneczny, jedyna tego typu konstrukcja w tej części Polski. Podjeżdżamy do zamku krzyżackiego i do cerkwi i opuszczamy miasto. Dzisiaj w drodze do Olsztyna wjeżdżamy do Gietrzwałdu, znajduje się tutaj Sanktuarium Maryjne. W 1877 roku miało tu miejsce objawienie Matki Bożej dwóm dziewczynkom, jest to jedyne uznane przez Kościół objawienie w Polsce. Zatrzymujemy się tutaj na dłużej. Umocnieni na duchu i ciele podążamy w kierunku Olsztyna. Do miasta docieramy dość wcześnie więc po zakwaterowaniu zwiedzamy najważniejsze obiekty. Mijamy ratusz i dochodzimy do zamku na który spogląda Kopernik. Siadamy na ławeczce koło naszego wielkiego astronoma i pozujemy do zdjęcia. Następnego dnia wypoczęci wyjeżdżamy ale przed opuszczeniem miasta udajemy się do fabryki opon przed którą znajduje się największa opona świata. Robimy sobie fotki z tym olbrzymem i w drogę. Dzisiaj wjeżdżamy na terytorium Suwerennego Zakonu Kawalerów Maltańskich w Klebarku Wielkim. Sprawują oni opiekę nad Sanktuarium Krzyża Świętego, którego relikwie podarował Jan Paweł II. Zatrzymujemy się tu na dłużej aby zobaczyć kościół w którym znajdują się cenne witraże, zaliczane do najwybitniejszych dzieł sztuki witrażowej XIX wieku w Polsce. Stąd udajemy się do Silic gdzie znajduje się unikalne w skali europejskiej bezkolizyjne skrzyżowanie dwóch niewielkich akweduktów: Wiktorii (dolny) i Elżbiety (górny). Dzisiaj nocujemy w Szczytnie gdzie docieramy późnym popołudniem. W drodze na nocleg zatrzymujemy się przy ruinach zamku, przy nich dawny ratusz miejski, a obecnie muzeum. Na bulwarze pomnik Krzysztofa Klenczona, który spędził tu dzieciństwo i młodość. Dość długo czekamy na zakwaterowanie w Domu Studenckim Wyższej Szkoły Policji, po załatwieniu wszystkich formalności i zakwaterowaniu idziemy do miasta coś zjeść. Spotykamy mazurskie skrzaty, bardzo wesołe stworki, które chętnie pozują z nami do zdjęć. Rankiem opuszczamy Szczytno i kierujemy się do Łomży. Po przekroczeniu mostu na Narwi zatrzymujemy się przy schronach bojowych i pomniku upamiętniającym poległych w wojnie obronnej 1939 roku. Stąd już prosta droga do Łomży. W centrum miasta siadamy na ławeczce z Hanką Bielicką, która tutaj spędziła okres dzieciństwa i młodości. Nasze kaski nie pasują co prawda do eleganckiego kapelusza naszej słynnej aktorki, ale chyba Jej to nie przeszkadza. Odpoczywamy na rynku miejskim przy pełnych talerzach, a później jak co dzień pora na nocleg. Dzisiaj śpimy razem z rowerami, nie jest najgorzej, miejsca nie brakuje. Rano ruszamy do ostatniego punktu rajdu, do Białegostoku. Dzisiejszy etap to najdłuższy jak dotąd odcinek ponad 100 km. Nie narzekamy bo aura cały czas nam sprzyja. W Tykocinie zatrzymujemy się na rynku przy pomniku Stefana Czarnieckiego, który z wysokiego cokołu spogląda na kościół Świętej Trójcy, nieco dalej za kościołem pomnik Orła Białego na pamiątkę ustanowienia Orderu Orła Białego w 1705 przez króla Augusta II. Jest to najstarszy i najważniejszy order polski. Odwiedzamy także zamek, położony opodal miasta, a po powrocie zaglądamy do synagogi. Kończymy zwiedzanie wizytą u rodziny naszego kolegi Adama. Zostajemy podjęci po królewsku. Tutaj dołącza nasz znajomy z Białegostoku, Tadeusz, który będzie nas prowadził do miasta. Trudno opuszczać miłych gospodarzy i zastawiony stół ale zbierają się ciemne chmury i liczymy, że uda nam się je ominąć. Niestety za miastem zaczyna padać, do tego błyskawice i grzmoty, znajdujemy schronienie pod wiatą. Bezpieczni przeczekujemy burzę i jedziemy dalej. Do Białegostoku docieramy w słońcu. W drodze na nocleg wstępujemy do cerkwi prawosławnej Wszystkich Świętych, największej w Polsce. Zachwyca nas bryła obiektu z bogatym ikonostasem jak również stojąca w sąsiedztwie dzwonnica. Docieramy na kwaterę, dzisiaj już tylko odpoczynek. Zostajemy jeszcze w Białymstoku ale każdy spędza czas według własnego planu. Część z nas zostaje na miejscu i zwiedza centrum miasta: ratusz, katedrę, pałac Branickich. Inni odwiedzają Narwiański Park Narodowy, Arboretum im. Powstańców Styczniowych 1863, a następnie udają się do Sokółki(miejsce cudu eucharystycznego). Na kopnej Górze zwiedzają Cmentarz Powstańców Listopadowych z 1831 roku. Następnie udają się do Supraśla gdzie zwiedzają muzeum ikon, prawosławny monaster męski, cerkwie, kościoły. W niedzielę i poniedziałek opuszczamy Białystok, tym razem z rowerami wracamy do Kalisza pociągiem. Większość z nas, a może wszyscy są przekonani, że trzeba tutaj wrócić bo jest jeszcze wiele miejsc, które należy zobaczyć. Dziękuję wszystkim za wspólne wędrowanie, za te piękne miejsca, które mogliśmy razem podziwiać. Do zobaczenia na szlaku.