23 lipca, w sobotę, korzystając z tego, że w kalendarzu klubowym nie było żadnej "imprezy", skrzyknęliśmy się w sześć rowerów i wyskoczyliśmy nad zalew Jeziorsko (oczywiście z postojami dla uzupełnienia energetycznych braków). Zatrzymaliśmy się ciut dłużej w miejscowości Warta dla skonsumowania suchego prowiantu i rzucenia okiem na pulsujące życiem miejscowe targowisko. Kolejny przystanek, właściwie tylko dla upamiętnienia trasy fotką, był przy początku zalewu. Pojechaliśmy dalej i zatrzymaliśmy się przy małym porcie jachtowym podziwiać sprzęt pływający. Na koniec dojechaliśmy do tamy, przy której znajduje się lokalna elektrownia wodna. Ponieważ zaatakowały nas masowo maleńkie muszki, które upodobały sobie kolor naszych klubowych koszulek, zbyt długo nie zagrzaliśmy tam miejsca i troszkę odpoczęliśmy dopiero w drodze powrotnej przy przydrożnej knajpce. Po tym, już w lepszych humorach, dojechaliśmy do Koźminka, w którym odwiedziliśmy naszego kontuzjowanego kolegę, Bogdana, w jego „hacjendzie”. Posiliwszy się serwowaną przez rodzinę Bogdana kawką, herbatką i kawałkiem pysznego ciasta, wróciliśmy do domów. Długość całej trasy wyniosła niespełna 130 km.
Zdzisław KuchniaZdjęcia: Zdzisław Kuchnia