Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli
Na przełomie września i października tego roku wyruszyłem na samotny "rejs rowerowy" w okolice Góry Ślęży. Poznawałem i zwiedzałem tam wioski i miasteczka rozsiane u stóp Ślęży, zachwycając się urokami środowiska naturalnego doliny rzeki Ślęży. Spacerowałem wokół pałaców i ruin zabudowań folwarcznych. To wszystko potężne, budowane z kamienia, wykańczane cegłą. To, co pozostało do dziś, wyraźnie świadczy o zamożności ówczesnych niemieckich właścicieli. Przemili mieszkańcy, zamieszkujący tamte tereny, chętnie dzielą się posiadaną wiedzą na temat historii.
Odwiedziłem Rezerwat Archeologiczny w Będkowicach, przepiękny Zalew Mietkowski w Mietkowie, kościół w Starym Zamku, Sobótkę, kaplicę na cmentarzu i grodzisko w Rękowie. W sumie tak wiele fascynujących zabytków co krok, że trudno to wszystko w kilku słowach przekazać. Jest tak przepięknie, tajemniczo i zagadkowo, że gorąco już dziś polecam, abyście w przyszłym roku koniecznie się tam wybrali.
Serdecznie pozdrawiam
Jacek Szczepański
Z cyklu "Sobotnie Ecie Pecie Gdzie Dziś Pojedziecie?" pod tytułem: "Budzę się, wyjmuję szczękę ze szklanki i szable w dłoń" pojechaliśmy w dwie bliskie sobie soboty do Pabianic i Oleśnicy. Zdecydowanie lepsze nawierzchnie do jazdy na rowerze są w województwie łódzkim. W Konstantynowie Łódzkim ścigaliśmy się z tramwajem, w Warcie na rynku spotkaliśmy drzemiących na ławce Bolka i Lolka, a Tola kwestowała i chyba nie na rzecz nowych elewacji na budynkach Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej.
Tylko na odcinku drogi przed Błaszkami (około 7 km) droga była tak fatalna, że pewnie Czterej Pancerni łącznie z psem pod pancerzem dostaliby wstrząśnienia mózgu. W godzinach późno popołudniowych wróciliśmy do Kalisza.
Do Oleśnicy wyjechaliśmy o godz. 7 rano i przez Odolanów, Twardogórę oraz Dobroszyce dotarliśmy na miejsce. Drogi są w większej części tak fatalne, że z pewnością rozpadłaby się zbroja na Zawiszy Czarnym z Grabowa herbu Sulima. W Oleśnicy pospacerowaliśmy po parku, a na rynku spotkaliśmy grupę młodych Ukraińców z Kijowa, których obdarowaliśmy gadżetami i czekoladą. Z Oleśnicy pociągiem dojechaliśmy do Ostrowa Wlkp. Stamtąd już na rowerach do domu.
Jacek Szczepański
W dniu 6 września 2014 r. grupa kaliskich cyklistów wzięła udział w I Rajdzie Rowerowym Doliną Baryczy, jaki odbył się z okazji organizowanych już od 2006 r. Dni Karpia. Rajd rozpoczął się i zakończył w przepięknej miejscowości Sośnie. Celem Dni Karpia jest poznawanie wyjątkowości Doliny Baryczy, czyli krajobrazów, mieszkańców i lokalnych produktów. W szczególności walorów smakowych właśnie tegoż karpia – przyrządzanego w różnej formie i podawanego do konsumpcji. W sumie zabawa trwała cały dzień. W czasie jazdy na rowerach zachwycaliśmy się urokami fauny i flory Doliny Baryczy. Na trasie gospodarze imprezy zorganizowali kilka punktów żywieniowych, w których częstowano uczestników zimnymi i ciepłymi napojami oraz drożdżówkami i jabłkami, które Putinowi jakoś się przejadły.
Finał imprezy odbył się w stanicy "Biały Daniel", gdzie organizatorzy przygotowali przepyszny żurek z kiełbasą, zestaw ciast i oczywiście solenizanta, czyli przepysznego karpia – wszystkie potrawy i wypieki przygotowane rękoma miejscowych gospodyń. Były konkursy dla dzieci i dorosłych zorganizowane przez nadleśnictwo i policję. Każdy uczestnik imprezy otrzymał pamiątkowy medal i zestaw upominków z rąk wójta gminy Sośnie i pani Arlety Orłowskiej, współorganizatorki imprezy.
Na ręce wszystkich, którzy przygotowali tak wspaniałą imprezę, składamy serdeczne gratulacje i dowody uznania za tak świetną organizację – szczególnie, że rajd zorganizowano po raz pierwszy i tak wspaniale wszystko (łącznie z pogodą) "wypaliło".
Gorące całuchy szczególnie dla Pań
Jacek Szczepański z kolegami
W dniu 14 września grupa "Cyklistów" wybrała się do Odolanowa na rajd rowerowy, który zorganizował tamtejszy Urząd Miasta i Gminy z okazji trwających w regionie Dni Karpia. Przejechaliśmy trasę z Odolanowa do Antonina i z powrotem. Na mecie czekał na nas posiłek w postaci słynnej odolanowskiej zupy rybnej, kawa i herbata. Finał rajdu uświetniły wokalne występy młodych artystów, konkursy dla dzieci i wręczenie nagród w konkursie łowienia ryb.
Jacek Szczepański z kolegami
11 października odbyła się kolejna już edycja rajdu INOOSTRO – rajdu na orientację organizowanego przez kolegów z ostrowskiego "Bicykla", tym razem rowerowego.
Zaraz pod godzinie 9.00, po krótkim instruktażu przeprowadzonym przez Jarosława Maja, wyposażeni w dokładne mapy, linijki i kompasy uczestnicy rajdu wyruszyli w 5-minutowych odstępach czasowych w trasę biegnącą drogami leśnymi pomiędzy Ostrowem Wielkopolskim a Sieroszewicami, gdzie usytuowana była meta.
Rowerzyści do odnalezienia mieli 13 ukrytych w najróżniejszych miejscach 15-kilometrowej trasy punktów. Podczas poszukiwań, chociaż walczyli z czasem, nie mogli zapomnieć o precyzji odczytywania mapy, jako że dla podniesienia stopnia trudności organizatorzy rozmieścili w lesie również stanowiska fałszywe, których pomylenie z tymi właściwymi kończyło się bolesnymi punktami karnymi.
Klub Turystyki Kolarskiej "Cyklista" w Kaliszu reprezentował Bartek Spychalski, który w rywalizacji dorosłych zajął pierwsze miejsce.