Spod Decathlon'u wyruszyliśmy o godz. 9:32. Jechaliśmy przez Gołuchów, Tursko, Jedlec, Macew, Jastrzębniki, Poklęków, Russów, Borków St., Skarszew, Wojciechówkę, aż wróciliśmy z powrotem do Kalisza. Po drodze zaobserwowaliśmy wracające do nas klucze najdzikszych z dzikich gęsi oraz coraz większe grupy miejscowych pod sklepami spożywczymi, co również jest niechybną oznaką wiosny i co najważniejsze - ZNALEŹLIŚMY PRZEBIŚNIEGI

Jednak w Gołuchowie proszę luda działy się doprawdy cuda:
Żubr w zagrodzie zamarł w ruchu
dzik z radości legł na brzuchu
daniel wyprostował uszy
koński rechot zagrzmiał w głuszy
nawet wiewiór kły wyszczerzył
przetarł ślepia bo nie wierzył,
że już w lutym
kiedy drzewo jeszcze nie przywdziało szaty z liści
w odwiedziny przyjechali starzy ICH przyjaciele CYKLIŚCI.
Dziękuję wszystkim za fajną jazdę w super koleżeńskiej atmosferze.
Jacek Szczepański