Jest częścią twojego ciała, a wszystkie ruchy na nim są całkowicie naturalne
- kiedy tak poczujesz się na rowerze, będziesz dobrym kolarzem
- John Tomac

Między Wartą a Obrą

Między Wartą a ObrąW dniach od 22 do 24 sierpnia 2014 r. zorganizowałem wyjazd dla 8 osób w region śremski i kościański. W Kościanie, który leży nad rzeką Obrą, zwiedziliśmy Farę pw. Wniebowzięcia NMP. Z zewnątrz nie przedstawia się ona okazale, natomiast wnętrze to prawdziwa skarbnica dzieł sztuki. Stadnina koni w Racocie i była rezydencja prezydentów II RP – obecnie centrum hotelowo-konferencyjne – ugościło nas kawą "na salonach", po której udaliśmy się do Gryżyny. Tam właśnie znajdował się następny cel naszej podróży – kościół św. Barbary oraz znajdujące się w sąsiedztwie zabytkowe groby, dwór, lodownia, a kilkaset metrów dalej – wśród pól i drzew – piękne, kamienne ruiny kościoła pw. św. Marcina z jego makabrycznym przekazem. Po kilkunastu minutach przejeżdżamy charakterystyczny XIX-wieczny mostek z łamanego kamienia i nietynkowanych cegieł na Rowie Wyskoć.
Miejscowość Turew, a przede wszystkim funkcjonująca w niej gorzelnia z 1918 r. i jej muzeum wraz z dwugodzinnym zwiedzaniem zbiorów i opowiadaniem pana Grzegorza (pracownika tutejszego zakładu) oraz "degustacją" wyrobu, zrobiły na cyklistach ogromne wrażenie. Roczna produkcja gorzelni przekracza 1 milion litrów 100% spirytusu przy 4 pracownikach. W Starym Gołębinie  podziwiamy rzeźby Dudziarza i Skrzypka autorstwa Mariana Malińskiego. Prace wykonane są z drewna lipowego o wysokości 3,5 m, ufundowane zostały na 40. edycję Turnieju Dudziarzy Wielkopolskich w 2009 r. 200 m dalej ks. Błażej, proboszcz drewnianego kościółka, otwiera nam swoją świątynię i w kilku słowach opowiada jej historię. Towarzyszący nam cały dzień bus z przyczepą pilotuje nas do Zaniemyśla – naszej bazy noclegowej.

23 sierpnia z Zaniemyśla udaliśmy się w kierunku Majdan, gdzie po kilku kilometrach, chcąc zaliczyć Łęgi Mechlińskie, zaufaliśmy ścieżkom rowerowym i... to był błąd. NATURA 2000 dała się nam we znaki, jednośladem ciężko było przejechać kilka kilometrów przez piaszczyste lasy, aż w końcu ujrzeliśmy "cywilizację" z wiejskim sklepikiem i nowiutkim asfaltowym dywanikiem. Mając już mały debet czasowy, Śrem przywitał nas bardzo szybko. Tam, nad Wartą, w kawiarni "Don Giovanni" komandor zrehabilitował się stawiając wszystkim po kawie. 2 km dalej – Psarskie i efektowny pałac jak zamek (obecnie dom pomocy społecznej). Kierownik ośrodka, miły pan Tadeusz, opowiadał i opowiadał naszej grupie o tym zabytku, by później bardzo krętymi schodami poprowadzić nas na sam szczyt wieży (niestety nie wszyscy się na to odważyli). Tam ukazała nam się piękna panorama Śremu, rzeki Warty i pobliskich okolic.
Mijamy Górę (maszt 290 m) i wjeżdżamy do Centrum Hipiki Antoniego Chłapowskiego w Jaszkowie. Znajduje się tam piętrowy pałac i jedno z największych w Polsce centrum jeździeckie, mające ponad 200 koni, w tym kuce i pony. Po dłuższym popasie zaliczamy Brodnicę, Żabno i Grzybno, gdzie przez przypadek spotykamy kolegę z Kościana – Roberta Kunca (uczestnika Tour de Calisia). Dojeżdżając do miasteczka Iłówiec widzimy zaciągające się na niebie czarne chmury. Szybkie obejrzenie tamtejszego pałacu eklektycznego z 1866 r. i "ucieczka" przed deszczem do pobliskiego (otwartego!) kościoła pw. św. Andrzeja. Tam, przeczekawszy niepogodę, kierujemy się do Łodzi. Ze względu na rozpoczynającą się mszę w tamtejszej drewnianej świątyni św. Jadwigi, proboszcz kazał jedynie pozdrowić swojego kolegę Jacka Plotę z kaliskiej bazyliki. Czekający już na nas transport w Będlewie dodał nam animuszu, by szybko tam się znaleźć, popodziwiać piętrowy pałac Bogusława Potockiego, zapakować rowery i wrócić do ośrodka "Niezamyśl", gdzie na stołówce czekała na nas gorąca obiadokolacja.
24 sierpnia – z powodu niedyspozycji kolegi Jacka zwiedzanie Śremu odbyło się bez niego, ale za to z przewodnikami – Grażyną i Bolesławem Piechockimi (kolega Bolek był także uczestnikiem kaliskiej setki). W tym miłym towarzystwie zobaczyliśmy m.in.:
- park,
- mini zoo,
- pomnik Dobosza,
- staromiejski rynek,
- późnogotycki kościół św. Ducha,
- budynek aresztu śledczego,
- pomnik – ławeczkę Heliodora Święcickiego i ks. Piotra Wawrzyniaka.
Jadąc promenadą wzdłuż Warty dotarliśmy do pobliskiej wieży ciśnień o wysokości 44 m, przypominającej gotycką basztę obronną. Opuszczając jedno z najstarszych miast w Polsce (prawa miejskie 1253 r.) kierujemy się na Nochowo i Dalewo. Zawitaliśmy w Cichowie. Miasteczko posiada atrakcję turystyczną dzięki jej mieszkańcowi, p. Markowi Pinkowskiemu, który tresuje zwierzęta dla potrzeb filmu. Po zakończeniu zdjęć do "Pana Tadeusza" A. Wajdy dekoracje z planu z Józefowa pod Warszawą trafiły właśnie do Cichowa, gdzie odtworzono folwark Soplicowo. Podziwialiśmy tam drewniany budynek stajni, stodoły, lamusa, Zosiny ogródek i sad oraz spacerujące bociany, osła i oswojonego sokoła. W skansenie-restauracji niektórzy z nas skusili się na pyszną czerninę (czarną polewkę), po której niebo poczerniało i lunął obfity deszcz. Wszyscy goście w pośpiechu skryli się karczmie i w obszernej stodole.
Kolejną atrakcję, jaką zafundowałem rowerzystom, był przejazd drezyną. Ze stacji Bieżyń do Kunowa jest 7 km. Niestety z powodu braku kondycji fizycznej moich cyklistów wagonik napędzany siłą ludzkich mięśni przejechał tylko 1,5 km – trzeba było skorzystać z popychacza, czyli ciuchci motorowej. Na mecie znajdowało się muzeum kolejnictwa, a tam m.in. historyczne wojskowe mundury, przy których ubawiliśmy się niesamowicie, przebierając się w nie. Po zapakowaniu rowerów ze stacji Kunowo zestawem bus-przyczepa przyjechaliśmy do stacji Kalisz.
Dystans 3-dniowy to 220 km.

Komandor rajdu, kierownik tras, zdjęcia – Jarosław Karpisiewicz. Relacja – Bożena i Jarosław Karpisiewicz. Transport – Paweł Wróblewski.

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem